Transformacja złości
12 lutego 2020Jak poradzić sobie z trudnymi emocjami? Przepis na dwójkę empatyczną.
21 kwietnia 2020Pamiętam ten moment, na początku mojego macierzyństwa, gdy spotkałam się z wpisem koleżanki na fb, że nagrody i kary są stronami tego samego medalu. Myślałam sobie: „Ok, kary są be, ale o co chodzi z nagrodami?”
Byłam wtedy świeżo po studiach, gdzie mądre głowy przekazały mi sporo wiedzy na temat rozwoju człowieka, jego edukacji, rodziny i wychowywania dzieci i ani razu, nigdzie, nie natknęłam się na jakąkolwiek informację, by wynagradzanie, pozytywne wzmocnienia, pochwały miały jakiś negatywny skutek! Ba, nawet naciskano na ich szerokie stosowanie.
W tamtym czasie w telewizji popularny był też program Superniania, gdzie Pani Dorota Zawadzka promowała ideę tablic motywacyjnych, gdzie rodzice mogli przyznawać dzieciom naklejki czy punkty za „właściwe” zachowanie.
I tak mnie to gryzło. Ale co w tym złego?
Zaczęłam czytać, szukać informacji i tak trafiłam na ideę Rodzicielstwa Bliskości i Agnieszkę Stein i od tamtego czasu poprzewracało mi się w głowie 😀
To co sobie uświadomiłam dobitnie, co jest poparte wieloma badaniami naukowymi, to przede wszystkim to, że ludzie to istoty społeczne i wpływamy na siebie przez to, że mamy ze sobą RELACJE, więzi, że zależymy od siebie, a nie dlatego, że dostaniemy marchewkę, nie mówiąc już o kiju. To na pierwszy rzut oka, nie jest takie oczywiste. Lubimy przecież coś dostać czy usłyszeć pochwałę, jest miło, jakoś tak przyjemnie, w naszym mózgu wydzielają się odpowiedzialne za to hormony.
Dlaczego więc nagrody nie są ok?
Bo ten drugi człowiek w kontakcie z nami uczy się, że nasza miłość do niego czy też ocena czy on jest ważny sam w sobie, zależy od tego czy się dostosuje do naszych oczekiwań czy nie, na ile nas zadowoli. Jeśli tak, dostanie nagrodę np. słodycze, zabawkę, naklejkę, telefon… Jeśli nie, to odczuje to jako karę, bo nagroda i kara to dwie strony tej samej monety.
To powoduje, że człowiek uczy się dla nagrody/uniknięcia kary, a nie danego zachowania. To, że damy nagrody dziecku za sprzątanie pokoju, nie powoduje, że ono uczy się sprzątać, że będzie to potem robiło samo z siebie. Efekt jest wręcz odwrotny! Nie będzie chciało tego robić, jeśli nie obiecasz mu np. tej bajki czy gry na komputerze!
Pytanie, na które dobrze sobie odpowiedzieć to: co chcemy wspierać w naszej relacji z dzieckiem?
Czy chcemy uczestniczyć w rozwoju człowieka, zależnego od innych, który będzie sterowany odpowiednimi wzmocnieniami, który skupia się na zaspokajaniu potrzeb i wizji innych osób, z brakiem dostępu do poczucia swojej wartości, gdyż nie wie do końca, co jest dla niego ważne i jakie są jego potrzeby? Bo większość czasu kierował się zadowalaniem innych osób. Czy też stworzyć mu warunki do wzrastania i rozwoju, dzięki którym stanie się świadomym siebie dorosłym?
Oparcie swojego wpływu rodzicielskiego o relację, taką bez nagród i kar, to skupienie się na procesie, na tym, co jest w danej chwili ważne dla obydwu stron, a nie na dojściu do określonego celu. To informacja dla drugiego człowieka, że to ON sam w sobie, jest wartością, a nie tylko pod pewnymi warunkami. Jest wartościowy, nie zależnie czy sprząta pokój, mówi dziękuję, dostaje dobre oceny, osiąga tak naprawdę NASZE cele… Akceptacja tego, że wybiera swoją drogę życia.
Wiem, że my mamy w tym życiu doświadczenie i znamy zasady gry, a ono jeszcze nie. Zaufajmy, nauczy się ich, bo uczy się przede wszystkim przez naśladowanie nas, a mniej z tego, co mówimy. Nauczy się, bo w bezpiecznej, bezwarunkowej relacji z nami będzie mógł doświadczyć, że ma znaczenie, dzięki temu też inni będą mieć znaczenie dla niego. To jest ważne, bo jesteśmy przede wszystkim istotami społecznymi i od bycia z innymi, w dużej mierze zależy nasze poczucie szczęścia.
Warto się zastanowić, jak okazujemy dziecku, że jest dla nas wartościowe takie jakie jest?